Menu Główne

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Makijaż Oli

  

 

Mam ogromny zaciesz pisząc tego posta, bo mogłam współpracować z moją przyjaciółką i wyczarować fajną wakacyjną metamorfozę makijażową... ;) Mamy wakacje, a to też jest intensywniejszy czas spotkań ze znajomymi, letnie wypady, imprezy, etc., więc dodałyśmy odrobinę kokieterii. ;) Już od dłuższego czasu do tego się zbierałyśmy, a tu zawsze coś stało na przeszkodzie, żeby się zgrać. ;) Na początku jeszcze chcę podziękować Olci za ogrom cierpliwości i niesamowicie pozytywną współpracę. ;) To była dla mnie sama przyjemność, o! <3




A teraz konkretnie! Chciałabym stworzyć taką serię małych metamorfoz na dziewczynach borykających się z różnymi problemami skórnymi, o różnym typie skóry, jak też w każdym wieku. Myślę, że wtedy każda z Was znajdzie tutaj coś dla siebie. Omówimy sobie typ cery dziewczyn, z czym się borykają, co chcą ukryć. Porozmawiamy też o kosmetykach, jakich używają, obecnej pielęgnacji, a ja też wtrącę kilka moich rad/propozycji, co mogą zmienić/wprowadzić do swojej rutyny. Oczywiście zdjęciowy efekt przed i po makijażu - obowiązkowo plus lista użytych kosmetyków. Zapraszam do lektury! :)

Cera Oli


Olcia ma 17 lat (w styczniu kończy 18), więc jej cera jest fikuśna jak u każdej nastolatki. Zdecydowanie mieszana w kierunku suchej. Niestety, problematyczna z tendencją do wyprysków i zapychania. Sama Ola skarży się, że nie może za bardzo poszaleć z niczym, bo od razu ją wysypuje. Z racji tego, że na policzkach jej skóra się przesusza, bez odpowiedniego nawilżenia po prostu mamy masę suchych skórek, które każdy podkład będzie nieestetycznie podkreślał. Przyjaciółka skarży się również na blizny po trądziku, ale z ręką na sercu muszę Wam powiedzieć, że jest ich tak niewiele i są dość płytkie, że każda lepsza baza je wyrówna, a podkład ciut bardziej kryjący, je ukryje. Także nos do góry, Kochana, bo to akurat najmniejszy problem. :P Podsumowując - nie ma jakiegoś większego dramatu i przy odpowiedniej pielęgnacji i, co ważne, systematyczności, Ola może cieszyć się naprawdę ładną cerą, którą będzie mieć w 100% pod kontrolą. ;)

Kosmetyczka Oli


Przyjaciółka nie jest zupełnie freakiem urodowym. Do końca nie wie jak do tego wszystkiego podejść. Używa kosmetyków drogeryjnych, kierując się zupełnym spontanem "a to może się przyda", bez większego pomysłu na to, czego używać. Ale doskonale to rozumiem, bo ja w jej wieku miałam dokładnie to samo. Dlaczego? Bo nie miałam nikogo, kto mnie wtajemniczy w świat urodowy i makijażowy. A w tamtych czasach YouTube dopiero raczkował. A teraz kanały tak świetnie się rozwijają, mamy tyle cudnych dziewczyn i masę porad, że skierowałam Olę do moich ulubienic plus zawsze może liczyć na mnie na bieżąco. ;P

Przyjrzyjmy się zatem kosmetyczce Oli, co tu się kryje. Nie jest tego za dużo, co mnie mocno cieszy, bo sama jestem minimalistką ale też niektóre wybory są nietrafione. 

Podkład Miss Sporty - So Matte o nr. 01 Light, Puder Rimmel Stay Matte, Paletka cieni z Eveline, Tusz Rimmel Scandaleyes i Eyeliner z Lovely. ;)


Moje uwagi? Na pewno bym wyrzuciła ten podkład, który jest naprawdę niezłym zapychaczem, nieładnie wygląda na buzi i kolory też nie są powalające. Wiem, że Olę skusiła tutaj cena, ale ten podkład to naprawdę kupa. :P Jeśli coś lekkiego miałabym polecić, to na pewno Bourjous Healthy Mix (jak poczekamy na promocję, to i nawet za 30 pln możemy go dorwać). Lekki, fajnie wyrównuje koloryt skóry, buzia wygląda na mega promienną i wypoczętą, jak też możemy osiągnąć dobre - lekkie krycie. Minusem jest fakt, że szybko zaczyna się świecić, ale dobra baza i puder rozwiązują problem zupełnie. ;) Kolejnym zamiennikiem mogą też być kremy koreańskie BB, ale wiem, że Oli nie chciałoby się bawić w poszukiwacza tego najlepszego, więc zostańmy przy drogeryjnych. :P Coś cięższego na większe wyjścia to Revlon Color Stay, ale to tylko w takich sytuacjach awaryjnych, bo dla młodej cery jest zdecydowanie za ciężki. 

Paletka cieni z Eveline to fajne rozwiązanie dla początkujących, bo są tutaj cienie neutralne, delikatnie napigmentowane, więc nie zrobimy sobie tym nieumiejętnie plam. Do szkoły super rozwiązanie. Zawsze będę polecać też cienie z Inglota i skomponowanie własnej paletki, np. pro 5, gdzie możemy wybrać wykończenie cieni, pobawić się z odcieniami, a jeszcze mamy fajną paletkę z lusterkiem, którą możemy zabrać wszędzie. A cienie jak na swoja jakość są super niedrogie. A też nie musimy od razu kompletować całej plaletki, tylko małymi kroczkami. 

Pudru Rimmela Stay Matt akurat sama używam i jestem bardzo zadowolona. Dla posiadaczek cer tłustych czy mieszanych to naprawdę dobre, niedrogie rozwiązanie.

Za tuszami z Rimmela nie przepadam osobiście, ale Ola jest zadowolona na ten moment i to jest najważniejsze. Pytała mniem jaki tusz ewentualnie mogłabym polecićm to z czystym sumieniem każdy z L'Oreala lub Gosha. Natomiast coś zupełnie taniego i zaskakująco dobrego to . Super rozdziela rzęsy, pogrubia i podkręca. A w dodatku nie uczula i nie osypuje się. Czego więcej chcieć za dyszkę? :)

Co bym tutaj dodała? Brzoskwiniowy róż, którym można leciutko musnąć kości policzkowe. I błyszczyk dający efekt tafli, również w odcieniu brzoskwiniowym. Niby takie nic, ale fajnie uzupełnią podstawy w kosmetyczce, dodadzą promiennego efektu i wykończą makijaż. No i akcesoria: to na pewno 3 pędzelki podstawowe do oczu i jeden do twarzy. Coś do blendowania, do nakładania cieni na całą ruchomą powiekę, jak też precyzyjna kuleczka do kącików czy pod dolna linię rzęs. A do twarzy coś, co będzie dobre i do pudru, jak też do nakładania różu. I tutaj wszystko zależy od Oli budżetu i na co się zdecyduje. 

Pielęgnacja


Ola ogranicza pielęgnację również do minimum, co w tym przypadku nie jest jakimś szczególnie dobrym pomysłem. Popełnia tutaj trochę błędów, ale najpierw się temu rytuałowi przyjrzymy. Rano przyjaciółka używa peelingu z Barwy "Siarkowa Moc" po czym nakłada od razu podkład. Wieczorem zmywa make up płynem dwufazowym z Ziajki, potem leci na to tonik z Clean&Clear deep cleansing i po tym kroku nakłada żel aloesowy z firmy Mizon. Wspomina też, że od czasu do czasu (stara się raz w tygodniu) nakładać maseczkę również z Siarkowej Mocy firmy Barwa.

Moje złote rady? Peelingu nie powinnyśmy codziennie używać, to może przynieść więcej złego niż dobrego naszej buzi, a też niepotrzebnie podrażnia. Raz w tygodniu lub ewentualnie dwa razy przy okazji robienia maseczek w zupełności wystarcza. Zdecydowanie wieczorem w formie domowego SPA. Kolejna sprawa to krem na dzień, który Olcia tutaj pomija. Narzeka, że jej buzia się przetłuszcza, a też, że nie chce jej się czekać aż krem się wchłonie. Widocznie cały czas trafiała na niewłaściwe kremiki. Musimy w tym przypadku użyć czegoś matująco - nawilżającego, co fajnie zbalansuje potrzeby skóry mieszanej. O lekkiej konsystencji, dzięki czemu błyskawicznie się wchłonie. A to ważny krok, żeby nasz podkład ładnie wyglądał na skórze, a też żeby jej samej zapewnić optymalne nawilżenie i zmatowienie podczas dnia. Jakie mogę kremy polecić? Na pewno z firmy Tołpa matująco - nawilżający, bądź coś ciut droższego z firmy Pharmaceris z bliźniaczej serii Hydro Rosaling, albo zupełną tanioszkę, ale równie nie zawodną - kremy z firmy Ziaja. Mamy tutaj naprawdę ogromny wybór. Polecam zwłaszcza serię z ogórkiem, białą herbatą, normalizujące bądź seria liście manuka... ;)

Rano też przydałoby się przemyć twarz delikatnym żelem. Również Ziaja ma coś tu fajnego i niedrogiego z serii liście manuka... ;)

Wieczorem zdecydowanie nasza skóra potrzebuje dogłębnego oczyszczenia, więc sama dwufazówka nie wystarczy. Żel oczyszczający, potem jakiś tonik (bez dodatku alkoholu, żeby nam cery nie wysuszał!) lub hydrolat (np. miętowy) i na to kremik fajnie regenerujący lub olejek (polecam Marula). W ten sposób nasza skóra będzie oczyszczona i też podczas nocy zregeneruje się maksymalnie. 

Tak jak wyżej wspomniałam, systematyczność w wykonywaniu maseczek może nam przynieść ogromnie pozytywne efekty. Mamy ich wielki wybór, więc jeśli coś miałabym polecić drogeryjnego to na pewno maski z Tołpy, a w szczególności te oczyszczające (seria zielono-morska) lub maska kokon (ta sraczkowato-żółta). :P 

I to tyle z moich uwag. Zwracam tu oczywiście uwagę, że Ola jest osobą ucząca się i jest na utrzymaniu rodziców, więc nie może sobie pozwolić na nie wiadomo jakie szaleństwa, więc starałam się pisać o opcjach dość przystępnych cenowo, ale które mogę z czystym sumieniem polecić.

Makijaż Oli


Tutaj cała nasza makijażowa artyleria. :P

 

***
UWAGA UWAGA :P 
Miałyśmy do dyspozycji tylko aparat w komórce, który nie chciał szczególnie współpracować, więc nie mogłyśmy sobie pozwolić na serię zdjęć krok po kroku, a też niestety nie ukazuje detali, więc może nie będzie fajerwerków, ale będą nad tym pracować. :P
***


Na buzię nałożyłam krem z Tołpy nawilżająco-matujący, który świetnie sprawdza się w te upały, ma lekką konsystencję i jest stworzony dla Oli cery. ;)


Na partie problematyczne poszła baza Benefit the Porefessional. Dosłownie odrobina tam, gdzie były rozszerzone pory czy też blizny. Zależało mi na wyrównaniu kolorytu skóry.

Tego dnia Ola miała delikatny wysyp nieprzyjaciół na twarzy i jej cera nie była w szczytowej kondycji, więc też i podkłady poszły cięższe do użytku. Mieszanka Revlonu ColorStay nr 180 i dodatek L'Oreala TrueMatch 2.N Vanilla. Cieniutka warstwa nałożona Beauty Blenderem. Do zmatowienia skóry - puder Rimmel Stay Matte w odcieniu transparentnym, a jeśli chodzi o konturowanie, to tylko brzoskwiniowy róż z P2 GlowTouch 030 touch of peony i rozświetlacz z Mary Lou Manizer, który idealnie rozświetlił kości policzkowe. :)

Na powieki poszedł zestaw 3 kolorów. Ola ma piękne duże, brązowe oczy, więc można tutaj łączyć masę kolorów i wszystko będzie idealnie widoczne. Złoto przechodzące w matowy koral zakończone ciepłym, czekoladowym brązem w zewnętrznym kąciku (wszystkie cienie z Inglota). Gwiazdą makijażu był iskrzący złoty pyłek z Inglota nr 17, który cudnie mienił się w świetle dziennym. ;) Delikatnie zaznaczona linia rzęs eyelinerem, bez jaskółki, żeby nie działo się za dużo na powiece. Przykleiłyśmy połówki rzęs firmy Ardell i wytuszowałyśmy rzęsy tuszem L'Oreal So Couture.



Usta zostały muśnięte jagodowym błyszczykiem (firma Bell) dość delikatnie, żeby nie uzyskać teatralnego efektu. Ola też ma dość wąskie usta, także odrobina konturówki (Golden Rose), żeby je wypełnić i prezentowały się naprawdę super. Ostatnim krokiem były brwi (zestaw cieni Catrice). Ola ma bardzo fajny kształt brwi, regulacja nam zajęła dosłownie chwilę moment, a też podobają jej się mocno podkreślone i ciut graficzne więc użyłyśmy tutaj chłodnego czekoladowego brązu i odrobinę żelu, żeby je utrzymać na miejscu.


Tutaj mamy efekt przed i po plus kilka zdjęć, jak całość się prezentowała. Jak tylko uda mi się zdobyć lepszy aparat, wrócimy z update'm innych makijaży, o! :)








Ola od czasu do czasu dostaje ode mnie różne kosmetyki i tak będzie i tym razem, żeby mogła spokojnie w domu ćwiczyć i używać podobnych kolorów. Oczywiście zawsze może liczyć na moją pomoc i babskie wieczory, kiedy będziemy siedzieć z lusterkiem i krok po kroku uczyć się makijażu, jestem bardzo cierpliwa jeśli chodzi o te sprawy. :P

Dziękuję raz jeszcze Oli! <3

Ściskam i zapraszam na kolejne posty makijażowe. Już niebawem pojawi się kolejny z udziałem mojej kumpeli Asi, z którą znamy się od przedszkola tak naprawdę. ;)

Także zapraszam! :)
RedJinx