Menu Główne

środa, 19 lipca 2017

Zwierzęcy towarzysz - Okami

 

Kiedy wyprowadziliśmy się z domu rodzinnego, spadła na nas lawina obowiązków i odpowiedzialnego życia. Natłok spraw i praca nie pozwalała na czworonoga. Ale kiedy nadszedł moment, że większość czasu pracuję w domu i mam totalnie elastyczny grafik, to zadecydowaliśmy, że to właśnie ten czas, kiedy jesteśmy gotowi na zwierzaka. W naszym domu pojawiły się całkiem przypadkowo dwa kudłate stworki. Dzisiejszy post będzie o psiaku, Okami... :)

 

 

Jak się znalazła psinka u nas?


Moja znajoma dała cynk, że w rodzinnej miejscowości znalazła reklamówkę ze szczeniakami zawieszoną gdzieś na gałęzi... :/ Jakiś gnój porzucił ledwo miesięczne psiaki... Szczęście w nieszczęściu, że kumpela akurat wybierała się w tamte okolice na spacer. Kiedy zobaczyłam zdjęcia, od razu zakochałam się w tym karmelowym łebku i cudnie charakterystycznych łatkach na oczach. 3 tygodnie później, Okami była już z nami. Rasa? Cudny i bardzo nietypowy kundelek... ;)

Imię dla psiaka


Na drugi dzień natchnęło mnie totalnie. Skoro psiak był porzucony w lesie, ma coś z wilka, a że kocham język japoński - to wybór był oczywisty. Okami - po japońsku wilczek. Niesamowicie jej pasuje, ale też jest mega oryginalne i na pewno pół osiedla psiaków nie obejrzy się za mną, kiedy będę wołać naszego futrzaka, o! :) Imię też jest na tyle plastyczne, że można wymyślać przeróżne kombinacje. Od Okamisia po Okamiszcze - kiedy akurat psoci. :P

Pierwsze tygodnie Okami w nowym miejscu

 

 

Muszę na początku też wspomnieć, że to pierwsze moje zwierzątko wychowywane przeze mnie od totalnych podstaw. W domu rodzinnym od zawsze miałam pełno zwierzaków, ale większość obowiązków wykonywała mama. Ja byłam zbyt smarkata i w tamtym czasie mało odpowiedzialna, żeby opiekować się na poważnie. Także jest to dla mnie nowe, ciekawe wyzwanie. Przyznam, że myślałam, że będzie łatwiej. :P Okami jest niesamowicie towarzyskim psiakiem. Zupełnie nie bała się naszej trójki i kociaka. :) Wręcz przeciwnie, była bardzo otwarta i ufna. Nawet spotkanie z weterynarzem na drugi dzień w nowym miejscu nie był dla niej jakimś wielkim stresem. Szybko się zaaklimatyzowała, poczuła się bezpiecznie i oswoiła z nowościami. Z początku była małym niejadkiem. W domu tymczasowym mieszkała u starszych osób, które przyzwyczaiły ją do resztek z obiadu. U nas prawdopodobnie widziała pierwszy raz na oczyska suchą karmę. ;) I totalnie niechętnie do niej podchodziła. Za to spragniona była okrutnie i pochłaniała kosmiczne ilości wody. Trafiła do nas z chorym brzusiem, kolonią pcheł w futerku i robalami w środku. Wszystko powoli stępiliśmy, a sama Okami odzyskiwała energię. Bo z początku była mocno apatyczna. Sikała gdzie popadnie, biegunkowała, no i szalenie się drapała. Z dnia na dzień odzyskiwała siły, a co za tym idzie, pokazała swoje niesforne, drugie wcielenie.

Jaka Okami jest?

 



Jak już wyżej wspomniałam. Towarzyski stworek, mega ufny i otwarty. Zawsze gotowa do zabawy. Z niesamowitymi pokładami energii. Przez pierwsze tygodnie (przeciągnęło się do miesiąca z hakiem) był czas kwarantanny, więc jak każdy może sobie wyobrazić, to był zarówno ciężki moment dla samego psiaka, jak i dla nas. ;) Nie miała gdzie spożytkować swojej energii.

Jest przytulasem. :) Potrzebuje duuużo miłości, naprawdę nie lubi zostawać sama nawet przez chwilę. Nie boi się hałasu, toleruje obcych ludzi, których jest od groma w naszym mieszkaniu, z racji mojej pracy. Jest bardzo mądrą psinką. :) Uczy się błyskawicznie. :) Szybko oswoiła się z imieniem i po kilku dniach na nie reagowała. Aportuje całkiem nieźle. Regularnie robimy Okamisi szkolenia z różnych komend. Mamy opanowane do perfekcji: siad, nie wolno, zostań, łapa, do łóżeczka i leżeć. Teraz tylko wprowadzamy różnego rodzaju rozpraszajki, żeby w każdej sytuacji komenda zadziałała. Kliker jest w tym faktycznie bardzo pomocny, a że nasza psinka to łasuch, tym szybciej pojmuje wszystko jak ma wizję pysznej nagrody... ;)

Ekstremalnie szybko nauczyła się załatwiać swoje potrzeby na polu. Był z tym duży problem po kwarantannie. Nie wytrzymywała, sikała wszędzie. Panele, dywan, kanapa... Nawet jak już robiła siku na polu, po prostu były momenty, że siusiała na matę lub czasem obok. Kupki bywały zazwyczaj na kafelkach w kuchni. No, ale nastał w pewnym momencie przełom i teraz jestem ogromnie dumna, bo mamy stałe pory i jest w stanie elegancko wytrzymać... I od ponad miesiąca z hakiem nie zdarzyła się jej wpadka. Wiadomo jest jeszcze malusia. W lipcu skończy pół roczku i multum wpadek może jeszcze być, ale radzi sobie naprawdę fajnie.

Socjalizuje się z psiakami. Ma nawet swoją ulubiona psią koleżankę - Maję, która jest malamutem. Są w podobnym wieku, ale wiadomo jak to malamuty, Okami, to przy niej pchełeczka. Ale bawią się niesamowicie fajnie... :)





 

Na każdego psiaka reaguje z ogromną radością, co jest naprawdę miłe dla oka. :) Chyba tylko z maltańczykami nie nawiązuje bliższych relacji. Sama nie wiem dlaczego... ;)I nie ważne czy psiak jest szczeniakiem czy już poważnie, dostojną psinką-Okami zawsze znajdzie z futrzakiem wspólny język.

 Z dzieciakami też nie ma problemu, daje się głaskać zawsze i wszędzie i pokazuje swoje lepsze wcielenie. :P Uwielbia biegać i spacerować godzinami. Jest typem węszycielki... ;)

Żeby nie było, że patrzę na nią przez różowe okulary. Okami ma bardzo uparty charakterek i jak coś jej się nie podoba, to jasno i wyraźnie o tym komunikuje. Niestety, gryząc czy szarpiąc, czy po prostu focha strzelając i zostając w miejscu, wtedy tylko ręce pomagają. Jest bardzo zadziorna dla nas w zabawie i często mocno jeszcze podgryza, nie kontroluje tego w pełni. Niszczy wszystko, co ma w zasięgu pyska, więc tyle, ile rzeczy już zostało zjedzonych przez nią, nie zliczę. A naprawdę wszystko staram się chować, a ona i tak wynajdzie sposób, żeby się do czegoś dobrać. Jest wiecznie głodna. xD Hah i mimo naprawdę regularnych porcji, przekąsek treningowych i dodatkowych smaczków, ona za każdym razem wręcz błaga, żebym oddała jej wszystko, co mam w ręce. Nawet jakby to miała być cytryna do herbaty, to i tak będzie kombinować na milion sposobów, żeby się do tego dobrać.

Myślę, że takim minusikiem jest też jej ufność. Ale pewnie większość szczeniaków tak ma, więc na pewno z tego wyrośnie... ;)

Jest strasznym uparciuchem, jeśli chodzi o spanie w nocy. Ma swoje łóżeczko, śpi w nim w ciągu dnia, w nocy też tam zasypia, ale jak my tylko uśniemy ona "hop" i jest u nas w łóżku i budzimy się wszyscy razem... ;) Uwielbia spać pod kołderką, ogólnie uwielbia wszystkiego typu "norki", gdzie może się zakopać. ;)






Zmiany?

 

 


 

Ogromne w naszym życiu! Mamy psiaka, który pochłania 90% naszego czasu. Czasami padamy na twarz po całym dniu zasypiając w ciuchach na kanapie ze zmęczenia, ale też dumni, że każdy dzień daje nam możliwość uczenia Okami nowych rzeczy. Cieszymy się, że mogliśmy dać dom naszemu stworkowi, że jest z nami i daje nam niesamowitą ilość energii. Przełamała pewną rutynę szarości dnia codziennego. :) Uczę się nowych rzeczy, Okami testuje naszą cierpliwość, więc i pod tym kątem to dla mnie wyzwanie, bo jestem okrutną choleryczką. ;) Poznajemy siebie w nowych rolach i muszę przyznać, że Raven zaskoczył mnie mega pozytywnie swoim podejściem, opanowaniem i konsekwencją. Jest niesamowitym opiekunem. A zwierzaki go uwielbiają! Pomaga mi z całych sił i za to jestem mu ogromnie wdzięczna! :)) Każdy weekend jest pełen wyzwań... :) I tak naprawdę nie ma chwili na nudę... :) Co jeszcze ważne. Dzięki Okamisi nauczyłam się być bardziej społeczną osobą. Zazwyczaj miałam z tym okrutny problem, a zagadanie samej z siebie do nieznanej mi osoby, było wyzwaniem nie osiągalnym. A teraz? Każdy spacer to tak na prawdę nowo poznana osoba. I tu już nie na za sadzie" dzień dobry" i cisza, ale rozkręciłam się do tego stopnia,że potrafię paplać godzinami i wypytywać o wszystko co dotyczy psiaków. Bardzo polubiłam tę wersję siebie. I z tego miejsca pozdrawiam mocno Basię, Agatę,Klaudię no i Olka...:)

 

 

Moje przemyślenia

 

 


 

Posiadanie zwierzaka to ogromna odpowiedzialność. Musimy zdawać sobie sprawę, że małe szczenię potrzebuje naszej uwagi, musimy konsekwentnie uczyć go wszystkiego i czuwać nad jego bezpieczeństwem. Absorbuje multum czasu, ale też musimy go uczyć, że mamy swoje życie i jest czas na wszystko... :) Podjęłam się ogromnego wyzwania, będę na pewno zdawać relacje, jak nam idzie... :) Wiem też na pewno, że nasze życie się zmienia na lepsze, a każdy nasz wyjazd, wakacje czy dłuższy wypad będzie naszym wspólnym wyjazdem. Okami to członek rodziny, nie zabawka. Tak jak niektórzy mówią: "a co z wakacjami, skoro jest pies?" No, to chyba logiczne, że będzie jeździć z nami. :) Dlaczego miałoby być inaczej? Jesteśmy we dwójkę, fajnie się uzupełniamy, jeśli chodzi o opiekę i wiem, że sobie poradzimy. A jak tylko Okami skończy dwa latka, chcemy wychować drugiego psiaka... :) Bo takie mamy małe marzenie... Nie chcemy, żeby Okami była jedynaczką, a też jej rola jako opiekunki może być dla niej fajnym wyzwaniem... :)

Ps. A tu moje ostatnie, ulubione zdjęcie. Gdzie Okami i Maja oddawały się naukom mędrca Olka :P
 

Ściskam!
RedJinx